W radiu usłyszałam dziś taką wypowiedź: Kończy nam się umowa najmu i nie mamy nowej miejscówki. Coraz częściej można usłyszeć kogoś, kto mówi: Mam fajną miejscówkę. Albo: Znajdziemy jakąś dobrą miejscówkę na spotkanie.
Mnie słowo miejscówka od zawsze kojarzy się z PKP i kupowaniem biletu na pociąg. Na dłuższych trasach oprócz biletu na przejazd należało nabyć uprawnienie do miejsca siedzącego. Miejscówka była więc dodatkowym biletem, na którym zapisano numer wagonu i numer miejsca, które mogę zająć na czas podróży. Obecnie, jak wynika z moich kolejowych doświadczeń, jest zintegrowana z właściwym biletem.
Najwyraźniej znaczenie słowa miejscówka w ostatnich latach się poszerzyło. To skłoniło mnie do sięgnięcia po słownik języka polskiego. Zarówno nowszy słownik PWN, jak i stary słownik Doroszewskiego definiują miejscówkę tak, jak mnie się ona kojarzy. A to, co słyszymy wokół siebie, pokazuje, że słowo miejscówka oznacza po prostu miejsce.
To zjawisko ciekawe, bo idzie pod prąd zasadzie ekonomii w języku. Polega ona na tym, że jeśli możemy coś wyrazić słowem krótszym albo dłuższym, zwykle wybieramy krótsze. To właśnie ekonomia językowa spowodowała, że z języka polskiego wypadł wyraz ksiegotłocznik (4 sylaby), został zastąpiony krótszym drukarzem (2 sylaby). A miejscówka jest dłuższa od miejsca. Co więc spowodowało nagłą popularność tego słowa? Chyba moda. Słownik najmłodszej polszczyzny sprzed 20 lat informuje, że wyraz ten był popularny początkowo wśród miłośników deskorolek i snowboardu. Pewnie rozpowszechnił się najpierw wśród młodych ludzi, a potem stopniowo zaczął wchodzić do polszczyzny ogólnej.
Wakacje za pasem. Przydadzą nam się dobre miejscówki - w obu znaczeniach tego wyrazu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz